środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział 7


-Drzesz się jakbyś ducha zobaczyła! Wpuścisz nas?-zapytał wysoki brunet chcąc wejść do mieszkania Stachurskiej, jednak ta uniemożliwiła mu to.
-Bartman chyba Cie pogięło! Po co tu przyleźliście?!-krzyknęła zdenerwowana do granic możliwości.
-Ania spokojnie. Michał nie chciał tak sie zachować, bo...
-Krzysiek! Czy Ty słyszysz sam siebie?! Nie chciał!? Zostawił mnie tam jak nie powiem już kogo. Nie mam ochoty rozmawiać z Wami, ani z nim. Według mnie wszystko już jest jasne.
-Ale Wy przecież..-wtrącił się Zibi patrząc na koleżankę wzrokiem małego dziecka.
-Nie ma nas Zbyszek. Jestem ja i jest Kubiak. Nic nas już nie łączy.
-Ania!-usłyszeli męski głos, który przerwał im w rozmowie.
-Jak słyszycie nie jestem sama. Cześć.-warknęła i zatrzasnęła siatkarzom drzwi przed nosem.
Oparła się o drzwi i głośno wypuściła powietrze.
-Przepraszam.-powiedziała patrząc na Lewandowskiego stojącego naprzeciw niej.
-Przestań. Znajomi Michała, tak?-zapytał chociaż znał odpowiedź. Doskonale wiedział kim była dwójka mężczyzn.
-Tak.-westchnęła i wtuliła się w ramiona Roberta. Po chwili jednak opanowała emocje.-Zjesz ze mną wczesne śniadanie?-zapytała z uśmiechem zerkając na zegarek, na którym widniała godzina 6.30.
-Jeśli Ty zrobisz to oczywiście.-pokazał rząd swoich białych zębów i znikł za drzwiami łazienki.

Po wspólnym śniadaniu Lewandowski wrócił do siebie, a Ania zajęła się sprzątaniem mieszkania. Po dziesiątej odwiedził ją Mario w towarzystwie małej blondyneczki, która okazała się być jego córką. Kiedy dziewczynka usnęła Ania postanowiła rozmówić się z Gomezem.
-Mario padalcu dlaczego Ty mi nie powiedziałeś, co?-zapytała nieco żartobliwie nie chcąc żadnej kłótni.
-Bo nie wiedziałem jak być zareagowała, a poza tym o Lisie widzą tylko nieliczni. Możesz mnie teraz zwyzywać, pobić i wywalić na zbity pysk, ale nie byłem pewien, czy mogę Ci ufać. Teraz już jestem o tym przekonany. Wiem, że to egoistyczne, ale...
-Ale chciałeś ją chronić.-przerwała mu Stachurska.-Rozumiem i nie mam do Ciebie żalu. Przecież nie miałeś pewności tego, że nie pójdę i nie sprzedam tych informacji prasie. Ale masz szczęście, że mi teraz powiedziałeś, bo jakbym się dowiedziała przypadkowo to nie miałbyś już sprawnych tych nóżek.-zaśmiała się, a Mario jej zawtórował.
-Nawet nie wiesz jak mi ulżyło.-odpowiedział z uśmiechem.-Matka Lis w ogóle się nią nie interesuje. Zmusiłem ją do tego, żeby nie usuwała ciąży. Nie wiem jak tak mogła. Poznałem Silvie jeszcze w dzieciństwie byliśmy razem dziewięć lat.
-To faktycznie długo. Ale wiem, że nie przyszedłeś tu bez powodu i bez powodu też mi o tym nie opowiadasz. Jak ma na imię?-zapytała z uśmiechem.
-Ale kto?-zapytał zdezorientowany piłkarz.
-Mario...Na kilometr widać, że chodzi o jakąś kobietę. A więc słucham.-powiedziała i wygodnie rozsiadła się na kanapie.
-Znamy się już jakiś czas, nawet się zaprzyjaźniliśmy. Ale ja czuję do niej coś więcej, tylko nie wiem jak to jest z jej strony. A poza tym akceptuje Lise, a to mnie strasznie cieszy.-mówił z ogromnym uśmiechem na ustach.
-To na co czekasz? Jedź po jakieś kwiatki i pędem do niej, bo jeszcze ktoś Ci ją sprzątnie sprzed nosa i będzie płacz.-mówiła bardzo poważnie, niczym sędzia przy ogłaszaniu wyroku.-Ja zajmę się małą, bo dzisiaj i tak nie pracujemy. Nie bój się nic się jej nie stanie.-dodała widząc zaniepokojoną minę przyjaciela.
-Wiesz co? Jesteś wspaniała!-krzyknął i całując Stachurską w policzek wybiegł z jej mieszkania.

Dziewczyna nakarmiła córeczkę Gomeza i po tym jak sama zjadła obiad wybrała się z nią na spacer. Założyła jej ciepłe ubranka i włożyła do wózka. Idąc przez park Lisa wesoło gaworzyła co udzieliło się nastrojowi Stachurskiej i na jej twarzy cały czas widniał szeroki uśmiech.
-Ania?-usłyszała za sobą znajomy męski głos.
-O Robert, cześć.-przytuliła go delikatnie.-Co tu robisz? Nie odpoczywasz?-zapytała.
-Wyszedłem się trochę przespacerować.A Ty? To znaczy Wy?-wskazał dłonią na wózek z małą dziewczyną.
-Spacerujemy.-odpowiedziała nadal się uśmiechając.-To Lisa, córeczka mojego przyjaciela.
-Przyjaciela?-zapytał podejrzliwie Lewandowski.
-Tak Robercie, przyjaciela. Jesteś zazdrosny?-zapytała wybuchając śmiechem.
-Oszalałaś?-zapytał mniej entuzjastycznie niż Anna.-Przecież masz prawo się z kimś spotykać, nie mamy przecież żadnych zobowiązań.
-Ale z nikim się nie spotykam.-odpowiedziała mierząc piłkarza z góry na dół, a ten posłał jej swój uśmiech.
-Muszę już iść. Wpadniesz do mnie wieczorem?-zapytał na co Stachurska twierdząco skinęła głową i podążyła w kierunku swojej kamienicy.
-Dzień dobry. Ania?-zapytała ją starsza kobieta stojąca pod drzwiami jej mieszkania.
-Tak, w czym mogę pomóc?-zapytała
-Jestem mamą Mario, przyszłam po Lisę, on mówił, że nie ma czasu.
-Przepraszam, ale ja pani nie znam. Muszę zadzwonić do Mario i się upewnić.
-Oczywiście.-odpowiedziała z uśmiechem kobieta. Po telefonie do przyjaciela pożegnała się z dziewczynką i jej babcią i weszła do mieszkania. Przebrała się w inne ciuchy i pojechała do Lewandowskiego.
-Witaj.-przywitał ją namiętnym pocałunkiem i zaprosił do środka.
-Zrobiłeś kolację. Sam?-zapytała siadając przy stole.
-Tak, ale nie jestem pewien, czy przeżyjesz.-zaśmiał się nalewając wino.
Po skonsumowaniu kolacji Robert zaczął zachłannie całować Stachurska. Podniósł ją i posadził na blacie w kuchni. Zsunął jej ramiączka od sukienki i zaczął obdarzać pocałunkami jej szyję. Ania nie pozostając mu niczego dłużna odwdzięczała mu się tym samym. Po chwili Robert był już w samych bokserkach, a Anna bieliźnie. Wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni, gdzie spędzili czas podobnie jak wczorajszego wieczora.

-Robert-wymruczała mu do ucha Ania-Muszę iść.
-Nie zostaniesz dłużej?-zapytał, a jego głosie dało się wyczuć to lekkie zdziwienie.
-Jutro muszę być w pracy o siódmej, a nie skończyłam Waszych diet. Przepraszam.-powiedziała zakładając ubranie.
-Nie masz za co. Widzimy się jutro?-zapytał, a na twarzy Ani od razu pojawił się uśmiech.
-Oczywiście, ale tym razem to ja zapraszam na kolację.-posłała mu buziaka w powietrzu i wyszła z jego mieszkania.
Postanowiła zrobić sobie spacer i połowę drogi pokonała pieszo, potem wsiadła do miejskiego autobusu, którym dojechała prawie pod samą kamienicę.
Wchodziła po schodach poszukując w torebce kluczy. Kiedy podniosła głowę ujrzała Gomeza siedzącego na schodach z kwiatami w dłoniach.
-Mario, co Ty tu robisz? Jest już późno.-zapytała otwierając drzwi.-Wchodź.-zaprosiła go do środka i zdjęła z nóg niewygodne szpilki.-A więc co Cię sprowadza tu o tej porze?-zapytała
-Ty.-odparł.-Te kwiatki to dla Ciebie.
-Ja? Z jakiej okazji?-zapytała uśmiechając się dziwnie.
-No bo...

Kochani dziękuję za tak ogromną liczbę komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Jesteście najcudowniejsi!
Chciałam też coś wyjaśnić. To, że napisałam, iż dodam rozdział gdy pojawi się co najmniej piętnaście komentarzy nie znaczy, że dodam go od razu po tym 15-stym komentarzu. Te piętnaście to taki warunek do kolejnego odcinka. ;) Także czekam na kolejne piętnaście albo i jeszcze więcej.

A tu przedstawiam Wam kolejną bohaterkę opowiadania Lise Gomez:

Dzisiaj Robert obchodzi dwudzieste piąte urodziny! Jest z nami ćwierć wieku, a dał nam ogromną liczbę powodów do dumy i radości. Dziękujemy! <3 


Pozdrawiam, Patrycja :*

22 komentarze:

  1. no to chyba Gomez kosza dostanie;d
    no kurde Anka bd tylko z Robertem dla seksu?

    KLAUDIA

    OdpowiedzUsuń
  2. No to Mario się zakochał w ani, podejrzewałam to, ciekawe co teraz?

    OdpowiedzUsuń
  3. Super!!! Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału!!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hehehe... Zdjęcie pożyczone z instagramu i facebooka Roberta. Oczywiście sto lat solenizantowi. Super rozdział.
    Zapraszam na rozdział VI na triumfmilosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Trochę szkoda mi Mario, ale mam nadzieję, że Ania dobrze wybierze :)
    Słodką ma tą córeczkę Gomez ^^ Do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj biedny Mario :-( bardzo ciekawe kogo Anka wybierze. Czekam na nn :-) buziaki :-*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mogę się doczekać kontynuacji :D
    Te emocje ... xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem ciekawa reakcji Ani :) Czekam na następny!
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :*

    OdpowiedzUsuń
  9. O wow biedny Mario zakochał się w nieodpowiedniej dziewczynie.;/
    Przez łóżko do serca hahaha;D
    Świetny rozdział .;*

    Gosia.

    OdpowiedzUsuń
  10. troche dziwna ta znajomosc Ani i Roberta ;/ cos mi sie wydaje ze ona cos do niego czuje a jemu tylko zalezy na seksie z nia

    ANN

    OdpowiedzUsuń
  11. A mi się wydaje, że Gomez chciał podziękować Ani za dobre rady :-)
    Genialny rozdział <3
    Czekam na nn.
    Pozdrawiam :-*

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału , o kurde !!!!
    Nie no ,nie mogę wytrzymać :/

    OdpowiedzUsuń
  13. Oj, Gomez... Oj, Anka, ty się bawisz uczuciami.

    OdpowiedzUsuń
  14. Super rodział :)
    Zapraszam na trójeczkę :
    megan-marco-marc-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Ooo Mario bidulek dostatnie kosza;/
    Anka+Robert=Seks ciekawe połączenie.
    Rozdział genialny;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Kolejny rozdział (czwarty):
    http://megan-marco-marc-story.blogspot.com/
    Zapraszam <3

    OdpowiedzUsuń
  17. O matko! Jakie cudowne! Uwielbiam i czekam na następny rozdział! :* ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudowny rozdział! Coś przeczuwałam, że to Ania jest kobietą, w której zakochał się Mario. Ciekawa jak ona na to zareaguje.
    Słodka ta córeczka Gomeza :) Z niecierpliwością czekam na kolejny.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Wspaniały rozdział! :D
    Słodka ta córka Gomeza <3
    Dziwna ta znajomość Anki z Robertem.. -.-
    Czekam na kolejny i zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Czyżby Mario dostanie kosza? Czekam na kolejny! Pozdrawiam! ;*
    robert-eliza-story.blogspot.com < - zapraszam w wolnej chwili do mnie, mile widziany komentarz!

    OdpowiedzUsuń
  21. Cudowny rozdział! Słodka ta malutka córeczka ;D
    Czekam na więcej. !

    OdpowiedzUsuń
  22. Postanowiłam wyróżnić Twoje opowiadanie i nominowałam je do Liebster Award. zapraszam do odpowiedzi na moje pytania, które znajdują się w odpowiedniej zakładce u mnie na blogu ;>
    http://smierc-to-poczatek-czegos-niezwyklego.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń