Dobierając sobie przyjaciół nie zwracamy uwagi na ich wady, dla nas Ci ludzie mają same zalety. Ania mimo wszystkich złych stron, które posiadała Marta kochała ją jak siostrę. Momentami miała ochotę pójść do kuchni, wyjąć duży nóż i zadźgać nim Kowalską za te wszystkie głupie pomysły. Tak było i tego dnia. W sumie sama się zgodziła, ale nie miała najmniejszej ochoty iść na ten mecz. Kiedy w progu jej mieszkania stanęła Marta wyglądając dosłownie jak pszczoła Anka wybuchnęła niepohamowanym śmiechem mało co nie tarzając się po podłodze.
-Przepraszam Cię, ale jeśli poszukujesz swojego Gucia to zabłądziłaś Maju.-powiedziała nadal śmiejąc się i zakładając buty.
-Na prawdę zabawne. Ja bynajmniej wyglądam jak porządny kibic! Nie to co Ty!-krzyknęła i usiadła na podłodze pod drzwiami.
-Ale ja tym kibicem nie jestem kochana. Chodź, bo się spóźnimy, a do teatru spóźnionych nie wpuszczają.-mówiła nadal z uśmiechem Stachurska.
-A weź Ty idź w cholerę!-odkrzyknęła do niej przyjaciółka i wyszła z mieszkania przyjaciółki jako pierwsza.
Na stadionie były jednymi z pierwszych. Marta miała w sobie to, że nie znosiła, a wręcz nie tolerowała spóźniania się na mecze. Ania była nieco innego zdania, ale nie wdawała się w niepotrzebne dyskusje. Po trzydziestu minutach siedzenia na trybunach piłkarze wyszli na boisko, a Kowalska od razu podniosła się z miejsca, tak jak inni obserwatorzy dzisiejszego meczu. Jedyny wyjątek stanowiła Ania, która cały mecz przesiedziała grając na telefonie w bezsensowne gry. Otrząsnęła się dopiero słysząc ogromny pisk przyjaciółki.
-Anka słyszałaś?! To my!-rozdarła się tak, że śmiało mogła usłyszeć ją większa część warszawiaków.
-Naprawdę? My to my. Nie odkryłabym tego. Już koniec? Idziemy?-zapytała z ogromną nadzieją na opuszczenie tego miejsca.
-Oszalałaś?! Wylosowali nasze bilety na spotkanie z piłkarzami w ich szatni! Rozumiesz?!-krzyczała potrząsając przyjaciółką.
-Martuś. Idź tam sobie, a ja wracam do domu. Michał dzisiaj do mnie przyjeżdża. Pa-ucałowała ją w policzek i odeszła w przeciwnym kierunku.
Kubiak nic nie zmieniając jak zawsze przyjechał spóźniony. Ania dotknięta tym, że jej narzeczony nie ma zamiaru nawet się wytłumaczyć spędziła w łazience ponad trzydzieści minut starając się opanować płacz. Coraz bardziej nachodziły ją wątpliwości. Za dwa dni mięli sobie przysięgać miłość i wierność, a ona nie miała nawet cienia pewności co do uczuć jakimi darzy ją siatkarz. Jednak ona go kochała i nie wyobrażała sobie życia bez niego. Był miłością jej życia.
W dzień tak ważnego dla obojga wydarzenia Michał spędzał czas w hotelu. Zgodnie z tradycjami mamy i babcie wygoniły go z mieszkania narzeczonej od razu gdy się w nim pojawiły. Nad przyszłą panią Kubiak pracował cały sztab "ekspertek": obie mamy, babcie, koleżanki oraz niezawodna Marta, która nadal próbowała namówić przyjaciółkę na odwołanie tego wszystkiego. Ta jednak zbywała ją morderczym spojrzeniem. Wystrojona u wychuchana do granic możliwości Ania stała pod kościołem trzymając pod rękę swojego ojca chrzestnego. Strasznie cieszył ją to, że zgodził się uczestniczyć w tym ważnym dniu i poprowadzić ją do ołtarza. Podążała w kierunku swojego przyszłego męża z ogromnym uśmiechem na twarzy i radością w sercu. Niestety o Michale nie można było powiedzieć tego samego. Z jego twarzy można było wyczytać niepokój. Dopiero kiedy Ania pojawiła się obok niego wysilił się na mały uśmiech.
-Ja Anna, biorę sobie Ciebie Michale za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę, aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.-Ania wypowiadając te słowa mówiła łamiącym się ze szczęścia głosem. Osoby stojące blisko niej mogły zobaczyć ogromną radość wymalowaną na jej twarzy.
-Proszę powtarzać za mną.-po raz drugi tego dnia powiedział kapłan, tym razem do Michała.
-Ja...Ja nie mogę.-wypowiedział przez ściśnięte zęby Kubiak. Ania popatrzyła na niego wzrokiem, który wyrażała tylko jedno..zawiść.-Ja nigdy nic do Ciebie nie czułem. Przeprasza.-wypowiedział i wybiegł z kościoła zostawiając Stachurską pod ołtarzem. Dziewczyna wybuchła ogromnym płaczem. Z pomocą Marty opuściła mury kościoła i udała się do swojego mieszkania gdzie od razu sięgnęła po butelkę wina.
-Ja go zawsze kochałam! Jak on mógł mnie tak upokorzyć?! Oszukiwał mnie cały czas! Dlaczego ja Cię do cholery nie posłuchałam?!-krzyczała przez łzy opróżniając kolejną butelkę alkoholu.
-To frajer. Nie masz po kim płakać. Znajdziesz sobie kogoś kto Cię doceni skarbie.-powiedziała i przytuliła mocno swoją przyjaciółkę. Obie zasnęły na kanapie.
Kowalska chcąc następnego dnia nieco poprawić humor swojej przyjaciółce postanowiła zrobić małe zakupy i przygotować śniadanie. Jak zwykle miała zamiar kupić codzienną prasę, jednak tak szybko jak wyszła tak i wyszła z kiosku. Na okładkach większości gazet było zdjęcie Michała wybiegającego z kościoła i rozpłakanej Ani stojącej pod ołtarzem. Z nadzieją, że Stachurska nie włączyła telewizora, ani innych mediów wróciła do jej mieszkania.
Przez następne dni nie wychodziła z domu. Nie jadła, nie piła, z nikim nie rozmawiała. Miała dość słów, że wszystko będzie dobrze. Dlaczego jej tak mówią skoro każdy doskonale wie, że nie będzie. Michał już dwa dni po planowanym ślubie wyjechał na wakacje ze swoją nową partnerką. Widząc tą wiadomość w porannej telewizji rozwścieczona Anna kopnęła nogą w telewizor, z którego zostały już tylko odłamki.
Chcąc wyrzucić Kubiaka ze swojego życia spaliła wszystkie wspólne zdjęcia i wyrzuciła wszystkie rzeczy, które jej się z nim kojarzyły. W ten sposób została sama w prawie pustym mieszkaniu.
_________________________________________
Kochane dziękuję Wam za tyle komentarzy pod ostatnim rozdziałem.
Nie sądziłam, że w ogóle zainteresuje Was ta historia.
Mam nadzieję, że nie zawiodę Was kolejnymi odcinkami
i nadal będziecie czytać :)
Pozdrawiam, Patrycja :*